Czy hodowla jest waszym źródłem utrzymania?🤔 – To pytanie wraca do nas częściej, niż mogłabym przypuszczać. Zdarzają się też sugestie typu „a co za problem zejść z ceny, przecież i tak na tym zarabiacie”.
Wszyscy normalnie pracujemy zawodowo – i to właśnie w ten sposób zarabiamy m.in. na utrzymanie i rozwój hodowli, a nie odwrotnie.
Hodowla hodowli nierówna
Oczywiście, na hodowli można wyjść na plus – wiele zależy od podejścia, skali i priorytetów hodowcy. Nasza hodowla jest dosyć kosztowna, z nutką pecha i workiem pokory.
Każdy nasz pies jest badany, szkolony, przygotowywany do wystaw. Weekendy bez szczeniąt? To dla nas weekendy na ringach – w Polsce i za granicą. Do tego dochodzą krycia zagraniczne, importy psów i nasienia, które pozwalają nam rozwijać się i sięgać po nowe linie. Jesteśmy też ludźmi, którzy z każdą „pierdołą” lecą na sygnale do lecznicy.😅 To są tysiące, dziesiątki tysięcy złotych.
Przykłady z życia
Żeby nie było, że to czcze gadanie – oto kilka historii z ostatnich lat:
Nasienie z USA – w 2024 roku staraliśmy się sprowadzić nasienie dla naszej suczki Jindo. Niestety nie zostało odpowiednio zabezpieczone i… umarło w transporcie. Efekt? 5000 dolarów w koszu.
Nagła walka o życie psa – pod koniec 2024 roku nasz samiec przeszedł dwie operacje w 10 dni. Święta i sylwester spędziłam przy nim, czuwając i opiekując się po zabiegach. Wygrał, ale rachunki sięgnęły 15 000 zł, a kontrolne wizyty trwają do dziś.
Importowana suczka z Hiszpanii – miała być nadzieją hodowlaną, okazała się cudownym psem do kochania, ale nie do hodowli. Strata? 2800 euro. Zyskała za to kochający dom, gdzie jest małą księżniczką – i to jest dla mnie najważniejsze.
Shiba z idiopatycznym chłonkopiersiem – nasza pierwsza suczka Shiba przeszła ciężką walkę o życie, zakończoną operacją w Warszawie u specjalisty z całej Europy. Niestety komplikacje były silniejsze, a do domu wróciła w urnie. To doświadczenie złamało mi serce i na zawsze nauczyło pokory.💔
Inne psy – samiec Shikoku z problemami neurologicznymi, dermatologicznymi i niepłodnością, import suki z Japonii, który pochłonął ponad 8000 euro i nie spełnił oczekiwań, czy wreszcie nasza wyczekiwana suczka Jindo z USA, której sam transport kosztował ponad 10 000 zł.
Takich przykładów mogłabym podać jeszcze wiele.
Puenta
Hodowla to ogromna pasja, ogromna odpowiedzialność i ogromne koszty. To radość, satysfakcja, ale też łzy i wyrzeczenia. Ktoś kiedyś powiedział:
„Jeśli chcesz zostać milionerem hodując psy, zacznij od zdobycia miliona.”